MIGAWKA Z CZASÓW ZARAZY
Niniejszą stronę pozostawiam tu jako pamiątkę złego dla tanga okresu, kiedy tylko najodważniejsi spotykali się w podziemiu, aby tańczyć razem wbrew zakazom, zaś całe rzesze pozostałych tancerzy ćwiczyły samotnie lub w parach we własnych ścianach lub/i pobierały nauki zdalnie
[1] TANGO W CZASACH ZARAZY
Moje słowa z lipca 2020. Niedawno minął wiosenny atak wirusa, kiedy prawie nikt nie tańczył.
Pandemia bardzo zaszkodziła tańcowi w parach. Tango, które opiera się na bliskim, niemal intymnym kontakcie z wieloma partner(k)ami i pełnym zaufaniu partnerów, ucierpiało szczególnie. Wirus wyłączył czasowo kluby, szkoły tańca, milongi, koncerty. Nauczyciele i artyści, którzy żyli z tanga, stracili odbiorców, a czasem nawet podstawy bytu materialnego. Wielu z nich podtrzymywało kontakt z uczniami i entuzjastami dzięki koncertom i lekcjom online. Niektóre z powstałych w tym okresie zapisów są do teraz bezpłatnie dostępne w Sieci. Sytuacja jest dynamiczna, jednak postaram się tu wskazać przykłady dobrych praktyk do wykorzystania. Z założenia w etaniec.org nie promuję niczego płatnego, ale mam apel: jeżeli możesz, płać za tango, pomóż się utrzymać wartościowym nauczycielom i inicjatywom! - patrz niżej. LH.
Dziś w wielu ośrodkach wracają treningi techniki, lekcje (często bez zmiany partnerów), jawne, tajne i półlegalne milongi. Z kilkudziesięciu dużych eventów tangowych w Polsce nie odwołano tylko pojedynczych. Nauczyciele i organizatorzy często nadal nie uzyskują dochodów pozwalających choćby na utrzymanie sal. Jeżeli nie pomożesz im odrobić strat, wielu będzie musiało zmienić zawód. Nie pozwól na to! Chcesz korzystać z bezpłatnych lekcji online? OK, ale proszę, znajdź też nauczycieli, których cenisz - i pomóż im w dowolnej formie. To nie muszą być datki. Wykup prywatne lekcje, kursy zwykłe lub zdalne, zainteresuj się, jak jeszcze można nauczycielom i organizatorom pomóc wrócić do aktywności przynoszącej Tobie i innym satysfakcję, a im środki do utrzymanie się w tangu i do utrzymania tanga.
Mój opis stanu z maja 2020. Kończy się kolejny wiosenny lockdown; po zakończeniu dorocznego sezonu grupowego oraz po kilkunastu milionach szczepionek pandemia jest w odwrocie, za moment uczniowie wrócą do szkół i otworzą się ogródki knajpiane, ale jeszcze nie zezwolono na oficjalne tańce.
Od jesieni do teraz odbyły się w Polsce zaledwie dwa duże (pełnoweekendowe) wydarzenia tangowe (dzięki umiejętnym manewrom prawnym) i zaledwie kilka kilka większych wydarzeń jednodniowych (w pobliżu granicy prawa lub i w całkowitym "podziemiu" . Większość maratonów i festiwali odwoływano lub odraczano, trwa kolejna fala "odroczeń", nawet już trzykrotnych. W paru miastach milongi wręcz kwitną, w kilku trwają pod rozmaitymi postaciami półlegalnymi lub całkiem nieoficjalnymi. Wiele ośrodków, nawet dużych, de facto pozostaje w pełnym zamrożeniu od ponad roku.
Pewna mniejszość polskiej społeczności tangowej tańczyła przez prawie cały ostatni rok. Duży procent tańczących, to "ozdrowieńcy", jednak "zarażeni w tangu", to zdecydowanie nieliczna mniejszość. W całym roku zdarzyły się zupełnie pojedyncze sytuacje, kiedy występujące w kolejnych dniach po konkretnym wydarzeniu tangowym zarażenia można wiązać z udziałem w nim. Liczba zarażonych w tangu jest zadziwiająco znikoma wobec faktu, iż tango naprawdę tańczy się w zamkniętych przez kilka godzin pomieszczeniach, z wieloma partnerami, w bliskim objęciu i bez maseczek. Trudno się oprzeć wrażeniu, że wirus skrzętnie omija milongi. Można postawić kilka hipotez dotyczących przyczyn tego stanu rzeczy oraz przypuścić, że mamy do czynienia z łącznym oddziaływaniem kilku czynników.
Wiemy, że długotrwały stres obniża odporność i pogarsza przebieg choroby; wiemy też, że regularne tango na kilka sposobów redukuje poziom stresu.
Rezygnacja z oddawania się pasji i izolacja działa przeciwnie!
Wiemy, że homo sapiens jest gatunkiem społecznym i że stałe, bliskie, przyjazne kontakt, także dotykowy, z bliźnimi, jest wręcz konieczny do poprawnego funkcjonowania; tango, to społeczność pozwalająca zaspokoić te przyrodzone potrzeby w pełni.
Rezygnacja z bliskich kontaktów z dotychczasowym środowiskiem oraz odcięcie od percepcji przyjaznych twarzy (maski) - działa przeciwnie!
Wiemy, że nasz system odpornościowy funkcjonuje poprawnie, gdy regularnie pozwalamy mu na zwalczanie różnorodnych patogenów; a tango w naturalny sposób wiąże się z wymianą patogenów.
Przeciwnie - kompletne odizolowanie się się na długi czas od wszelkich patogenów źle wpływa na nasz system odporności.
Do tych naturalnych zależności warto dodać jeszcze dwa czynniki leżące po stronie osobistego poczucia odpowiedzialności tangueros.
Dziś nikt nie pozwala sobie na udział w tangowej imprezie, jeżeli odczuwa jakiekolwiek objawy infekcji, nie tylko "covidowej". Inaczej, niż przed pandemią, kiedy katar lub i grypa nie były w stanie odwieść wielu od udziału w zaplanowanej (zapłaconej?) imprezie. Tona Gripexu musiała wystarczyć.
Można przyjąć, że wśród osób, które od początku pandemii nie tańczą, jest zapewne większość tych, których obawy są w jakiś sposób uzasadnione (np. cierpią na tzw. "choroby współistniejące").
Do tanga wracają kolejne osoby, zaś wśród tańczących są dziś w większością ozdrowieńcy lub zaszczepieni. Wiele (bardzo wiele) osób narzeka na spadek formy i wzrost wagi, natężenie radości i dobrych emocji jest za to zachwycające. Atmosfera jest znacznie lepsza, radośniejsza, bardziej przyjazna, niż przed pandemią. Tylko nieliczni nauczyciele odważają się robić rekrutację nowych adeptów (i to może być długoterminowy efekt negatywny pandemii).
Polska w świetle sytuacji w większości innych krajów europejskich, gdzie tango zamarło, budzi zazdrość żywotnością tanga (a u przerażonych budzi przerażenie). Taka jest jednak specyfika Polaków, przez parę stuleci trudnego losu przyzwyczajonych do działania "wbrew", "na przekór", "poza" i "mimo". Można rzec, że taki mamy polski gen - piękny i nieznośny jednocześnie. Uważam, że wszystko to razem zadziwiająco dobrze pasuje do specyfiki korzeni tanga.
[2] MOJE ÓWCZESNE RADY
Po pierwsze: nie ucz się tanga z YouTube!
Nie czyń tego samodzielnie - ani z YouTube, ani z Fejsa, Snapa, ani z dowolnego innego serwisu online lub zapisu wideo offline.
Chyba, że masz za sobą minimum 10 lat intensywnego stażu tangowego i tysiące godzin z dobrymi nauczycielami.
Jeżeli zatem nie tak, to kiedy i co jednak tak (i jak)? ;-)
Uwaga: zawsze przestrzegałem przed uczeniem się tanga "z YouTube" i nie zmieniłem zdania, jednak sytuacja ("pandemia" COVID) jest wyjątkowa, zatem rozważmy konkretne za i przeciw.
Dlaczego tak? I z jakich lekcji korzystać?
Nie wszędzie lekcje tradycyjne powróciły, a nawet jeżeli są już dostępne, to niektórzy z nas nadal boją się jeszcze w nich uczestniczyć. Nie tańcząc i nie ucząc się - będziesz się szybko cofać w rozwoju.
W nauczaniu zdalnym znikają bariery odległości. Możesz wybrać nauczycieli z bardzo daleka. Zdalne lekcje nie są dobrym pomysłem, ale lekcje "naoczne" z bardzo złym nauczycielem... mogą być pomysłem jeszcze gorszym.
W zapisie wideo wszystko można zademonstrować w różnych ujęciach, w zbliżeniu, a Ty możesz oglądać zapis wielokrotnie.
Teraz najważniejsze: w ocenie - nie ograniczaj się do wrażenia estetycznego, miłego Ci stylu lub tp., bo możesz sobie zaszkodzić zamiast pomóc. Dobra lekcja online, to nie tylko demonstracja i omówienie wykonania, czyli efektów. Co jeszcze powinna zawierać?
Pokaz i objaśnienie ważnych elementów składowych po kolei i stopniując stopień komplikacji.
Co najmniej także sposoby przekazywania informacji dotykowej i energii w parze oraz mechanizmy powstawania ruchu. Wybieraj tylko co najmniej takie lekcje!
Skoro "co najmniej", to co jeszcze powinny zawierać wideolekcje?
Demonstracje i omówienie typowych błędów, ich źródła, efekty i sposób unikania;
informacje, jakie umiejętności wstępne są potrzebne do osiągnięcia celu i ew. ćwiczenia, które mogą w tym pomóc (lub odesłanie do innej lekcji na ten temat);
Informacje, na co zwrócić uwagę najpierw, przede wszystkim (chodzi o kluczowe dla sukcesu elementy, bo nie podobna skupić się "na wszystkim");
informacje, po czym poznasz, że osiągasz cel lub że zbliżasz się do niego (lub/i ew. symptomy ostrzegawcze, że idziesz w złym kierunku).
Dlaczego nie? I jakich lekcji unikać?
Nie korzystaj z zapisów wideo tylko pokazujących wykonanie jakiejś figury, kroku, sentencji, ozdobnika etc. Nawet, jeżeli pokazano wykonanie kilkakrotnie, z różnych ujęć, po kawałku i z komentarzem "co robimy", taka lekcja ze sporym prawdopodobieństwem przyniesie więcej szkody niz pożytku, zwłaszcza osobom uczącym się krócej niż kilka lat (aż);
Inaczej: raczej unikaj lekcji, które nie spełniają zestawu wymagań z sekcji "Z jakich lekcji korzystać", chyba że masz wieloletnie doświadczenie taneczne i potrzebujesz tylko inspiracji, a nie opieki i pomocy (a i wtedy nie rób tego długo!).
Nie wybieraj przeróżnych lekcji jak rodzynków z ciasta. Zwłaszcza mniej zaawansowani i zwłaszcza teraz na początku - ludzie będą oczywiście szukali dobrych źródeł. Słusznie. Ale w miarę szybko trzeba wybrać konkretny styl i logiczną sekwencję lekcji (na jakiś czas oczywiście).
Przykład nie reprezentatywny ;-). Można (i trzeba) sobie zadać pytanie: czy zamieszczony poniżej filmik Peralty spełnia przedstawione przeze mnie wymagania.
Częściowo tak:
zawiera proste i pomysłowe narzędzia do samooceny stopnia spełnienia celów (mała płyta i naczynie z wodą! - bez nich nie należy ćwiczyć);
jest logicznie ułożoną sekwencją coraz bardziej złożonych ćwiczeń.
Częściowo nie:
nie zawiera opisu/komentarza, który
pomógłby rozłożyć ten ciąg na logiczne ciągi ćwiczeń,
kazał dać im więcej czasu i ostrzegałby przed wykonywaniem ich w takim dużym tempie, jak w zapisie (oczywiście trzeba te ćwiczenia rozłożyć na znacznie dłuższy czas)
dodał propozycję zorganizowania wspomagania samooceny (ja proponuję: ustaw kamerkę/smartfon na statywie, filmuj siebie, a potem oglądaj efekt i porównuj z wzorcem; nie idź dalej, dokąd nie wykonujesz dobrze poprzednich ćwiczeń);
nie zawiera objaśnienia źródła ruchu (na szczęście sekwencja jest zbudowana tak, aby ten problem zminimalizować);
nie zawiera pokazu/opisu typowych błędów i źródeł ich występowania.
Powyższy przykład podałem (i krótko opisałem), bo jest w pewien (pozytywny) sposób unikalny: stanowi niemalże wzorzec komunikatywnej lapidarności - więcej w takiej krótkiej formy trudno byłoby "wycisnąć".
Stale ćwicz technikę. Solo lub/i w parze. Wystarczy pokój ... metr na metr ;-)
Nany Peralta i jego ćwiczenia (patrz wideo), to kopalnia na pierwsze pięć lat ćwiczeń (niby żartem, a jednak serio!), a potem się zobaczy.
Ta płyta 70x70 cm naprawdę ma sens, nie tylko w celu ochrony podłogi. Całość zaś ma niezwykle przemyślną strukturę i kolejność. Każdy detal ma sens.Jeszcze jedna migawka z pierwszego lockdownu
Każdy nauczyciel wybiera swój model własnej pracy zdalnej. Powyżej przedstawiłem przykład w pełni bezpłatnego filmu będącego raczej inspiracją do własnych ćwiczeń technicznych, niż lekcją. Oto inne podejścia - lekcje online (uwaga, dla ilustracji zamieszczam tylko pierwsze z brzegu przykłady!):
bezpłatne
np. już niedostępna seria FB Patrycji i Jakuba: facebook.com/watch/TangoArtFactory
np. juź niedostępny, nieznany mi Michael - seria w FB: https://www.facebook.com/1217365386/posts/10222257383842990
np. Seria "Morowe tango" Kasi i Mateusza (w YT)
Uwaga: powyższe przykłady, to ani lekcje polecane, ani odradzane: nie komentuję publicznie jakości merytorycznej, nie nazywam stylu, nie oceniam. Oceniaj sam(a), ja proponuję powyżej Ci tylko (i aż) proste narzędzia do oceny własnej.