dLACZEGO TANGO ZMIENIA nasze ŻYCIE?

Autorka: Veronica Toumanova, verotango.com, 2013.  

Tłumaczenie: Lechosław Hojnacki, 2016.

Oryginał (ang.) "Why tango changes your life?", Veronica Toumanova, 2013.

 Tango zmienia twoje życie, czy to zauważasz, czy też nie. Zmiany te niekoniecznie są dramatyczne, większość z nich zwykle odbywa się powoli i stopniowo, dlatego łatwo umykają twojej uwadze. A jednak nie znam w tangu nikogo, którego ów taniec nie zmienił w jakiś sposób, często wykraczający daleko poza samo tango.

 Oczywiście pisząc to świadomie generalizuję, zaś każdy przypadek jest na swój sposób unikalny. Niemniej w losach tangueros z mojego otoczenia widzę konkretne trendy upoważniające do takich uogólnień. W codziennym życiu otaczają mnie ludzie w różnym stopniu dotknięci tangiem. Znam takich, którzy - jak ja - wsiąkli kompletnie w dniu, w którym pierwszy raz usłyszeli tango i poczuli objęcie partnera. Takich, którzy - jak ja - pomyśleli wtedy “to jest to, czego szukałem przez całe moje dotychczasowe życie”. Znam też ludzi, którzy nie są aż tak pochłonięci tangiem, ale poświęcają mu, wśród innych aktywności, pokaźną część swojego czasu. Bezpiecznie będzie uznać, że niezależnie od tego w jakim stopniu tango cię pochłania, wpływa zawsze w zauważalny sposób na twoje życie.

 Wszystko zaczyna się w momencie, kiedy poświęcasz czas na naukę tanga i na tańczenie. Wchodzisz w to tak głęboko, jak chcesz. Ale nawet jeżeli nie tańczysz codziennie i nie bierzesz lekcji w każdym tygodniu lub nie podróżujesz na tangowe wydarzenia, tango w pewien specyficzny sposób wkomponowuje się w twoje życie. Zaczynasz słuchać tangowej muzyki robiąc różne rzeczy, w twojej garderobie pojawia się kategoria “tango”. Zabierasz buty do tanga w służbową podróż, aby  - zamiast tam iść na kolację z kolegami - odszukać podejrzane miejsce, które znalazłeś w internecie, a w którym podobno jest milonga. A kiedy już znajdziesz się w tym nieznanym miejscu w jakimś nieznanym mieście, słyszysz znajomą muzykę i natychmiast czujesz, że jesteś właśnie tam, gdzie chciałeś.

 Tango, niezależnie od stopnia twojego zaangażowania, staje się odrębnym światem z własnymi radościami i smutkami, problemami, celami i przyjemnościami. I nigdy nie jest to świat izolowany: w tangu zawsze znajdziesz kogoś, kto kocha je w podobny sposób jak ty, niezależnie od tego, co to za sposób.

 Często porównuje się tango z narkotykiem. I rzeczywiście wydaje się być silnie uzależniające: im więcej go uprawiasz, tym bardziej chcesz to kontynuować. Czasem za nim tęsknisz, kiedy robisz sobie przerwę (chociaż niekoniecznie), jednak zwykle przynosi ci wiele radości powrót po przerwie. Jak narkotyk, tango wydaje się oferować ci możliwość ucieczki od problemów twojego własnego życia. Jeżeli taka ucieczka jest ci potrzebna, tango dostarcza znakomitych możliwości zajęcia się czymś, co nie ma niczego wspólnego z twoim życiem, pracą i relacjami. Narkotyk jednak zwykle rujnuje zdrowie, a potem także relacje z innymi ludźmi. Tango - przeciwnie - pomaga poprawić zdrowie fizyczne i psychiczne, a na dodatek pomaga poprawić relacje z innymi ludźmi. Bo narkotyk powoduje, że odwracasz się od siebie samego, podczas gdy tango pomaga ci się zwrócić ku sobie. Dzieje się tak dlatego, iż tango to rzecz o twojej miłości do niego, a miłość zawsze w pewien sposób zmienia nasze życie. Narkotyku niepodobna kochać. można go tylko pragnąć. Tanga zaś niepodobna tańczyć, jeżeli się go chociaż trochę nie kocha.  

 Oczywiście samo tango nie zmienia twojego życia, to ty zmieniasz swoje życie z własnej woli. Tango jest tylko katalizatorem zmiany.

 Zwracanie się ku sobie samemu w większości przypadków nie musi natychmiast przynosić przyjemności. Oznacza wzrost zrozumienia co lubisz, a czego nie, ale także często i to, jakie wewnętrzne konflikty dźwigasz. Jak napisałam w swoim artykule na temat relacji między tangiem i miłością, bardzo możliwe, że znalazłeś tango jako użyteczne środowisko do rozwiązania jakichś twoich osobistych, wewnętrznych konfliktów. Jeżeli w twoim życiu w jakiś sposób brak równowagi, może on się odzwierciedlić także w tangu. Czasem właśnie tango jest dokładnie tym, czego potrzebujesz do wyrażenia owego braku równowagi, aby w ten sposób i dzięki temu sobie z nim poradzić, jeżeli tego zapragniesz. Prosty przykład: jeżeli jesteś kimś, kto potrzebuje silnie pozytywnych emocji aby zapomnieć o jakichś obawach lub o poczuciu braku bezpieczeństwa, w tangu znajdziesz to czego szukasz: radosne i absorbujące środowisko zorientowane na przyjemność oraz przyjazne interakcje z bliźnimi. Ale jednocześnie jeszcze silniej odczujesz swój brak równowagi, opuszczając świat tanga, a po szczególnie udanym wydarzeniu tangowym możesz wręcz popaść w depresję. To jest moment, w którym zaczynasz się uczyć zmniejszać huśtawkę między pozytywnymi i negatywnymi emocjami, kiedy zaczynasz szukać w sobie większej równowagi. Nadal możesz znajdować w tangu przyjemność, ale nie pragnąć go w ten sposób, jak narkotyku.

 Tango jako katalizator zmian nie odnosi się wszakże tylko do odkrywania złych emocji. Jest jeszcze silniejszym katalizatorem czegoś całkiem innego: odnajdywania radości.

 Twój tangowy rozwój oznacza - w szerszym sensie - odkrywanie co lubisz, co cię czyni szczęśliwym, co ci daje przyjemność; ale oznacza także stawanie się bardziej sobą lub lepszym sobą. Tango to rzecz nie tylko o uczeniu się, jak tańczyć i jak z powodzeniem wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, ale także o dawaniu priorytetu temu, co osobiście lubisz. Tango jest środowiskiem o wysokim stopniu swobody, nie obligującym cię do niczego, nawet do przestrzegania jego w sumie i tak mało restrykcyjnych reguł. Nie jest instytucją. Nie jest religią. Nie jest organizacją. Zatem wszystko w tangu zależy od ciebie: nauczyciele, partnerzy, twój sposób noszenia się, miejsca, w których tańczysz, muzyka etc. Ta wolność jest jedną z przyczyn atrakcyjności tanga i jego bogactwa ekspresji. Dla mnie wszystkie próby ograniczania tanga do jednego konkretnego stylu lub sposobu poruszania się pozostają w sprzeczności z samym duchem tanga.

 Tango zmienia twoje życie właśnie dlatego: nakłania cię do nadania priorytetu temu, co osobiście preferujesz. Kiedy uczynisz swoim priorytetem w tangu to, co osobiście lubisz, wtedy właśnie dochodzisz do punktu, od którego zaczynasz podobnie patrzeć na inne aspekty twojego życia. Widzisz, jeżeli pozwolisz sobie na podążanie za tym, co lubisz w tangu, coraz trudniej jest ci akceptować to, czego nie lubisz w pozostałych aspektach twojego życia. W efekcie końcowym rzucisz niesatysfakcjonujacą pracę albo źle rokującą relację z kimś znajomym. Zaczniesz nabierać dystansu do oczekiwań innych, a w zamian zaczniesz samodzielnie decydować, w co warto zainwestować swoją energię. 

 Dla “świata zewnętrznego” tangueros czasem wyglądają na dziwnie zaburzonych lub niedojrzałych. Dla kogoś, kto nie dzieli twojej pasji wydaje się być dziwnym, że zaczynasz aranżować resztę swojego życia na kanwie czegoś tak bezsensownego jak taniec. Dlaczego przestajesz bywać na przyjęciach, a zamiast tego zaczynasz chodzić na milongi. Dlaczego zaczynasz planować tak wiele wyjazdów w takie dziwne miejsca. Dlaczego przestajesz oglądać telewizję, przestają cię interesować dyskusje o całym złu współczesnego świata, a zamiast tego zaczynasz ćwiczyć lub brać lekcje. Dlaczego przestajesz akceptować stan, w którym wszystko się kręci tylko wokół twojej pracy, albo tylko wokół posiadania dzieci, albo tylko wokół finansowego bezpieczeństwa. Dlaczego jedziesz do niebezpiecznego miasta w trzecim świecie, żeby spędzić miesiące na tym samym, co u siebie: na tańczeniu. Albo dlaczego przenosisz się do innego miasta, a może i do innego kraju tylko dlatego, że tam tango jest lepsze.

 Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że oddawanie się pasji tanga oznacza odwrócenie się od innych rzeczy, nieuczestniczenie w “normalnych” aktywnościach, stawanie się w pewnym sensie niedojrzałym i nieodpowiedzialnym. Ale ten rezultat jest tylko zewnętrznym pozorem. Niewidocznym często rezultatem jest natomiast to, jak ludzie zmieniają swoje nastawienie do aktywności, które nadal wykonują - ich pracy zawodowej, ale także istniejących relacji z ludźmi. 

 Ekstrapolacja priorytetu radości na aktywności inne niż tango oznacza, że zaczynasz je wykonywać inaczej. Myślę tu o wkładaniu większej dozy miłości w różne zajęcia. Myślę tu o szukaniu radości nawet w prostych i mało znaczących, codziennych sprawach. O braniu odpowiedzialności za własne życie w bardziej konstruktywny sposób. Ta zmiana może nie być widoczna dla świata zewnętrznego, ale całkowicie zmienia ona to, jak się czujesz ze sobą. Podążanie za radością oznacza dochodzenie do harmonii ze sobą, a w konsekwencji także ze światem zewnętrznym. 

 Twoją pasję do tanga trudno przekazać ludziom spoza jego świata, ale nie jest to niemożliwe. Można ją łatwo zrozumieć przez analogię z innymi aktywnościami wymagającymi pasji, takimi jak surfing, latanie, inne sporty i tańce etc. Ponieważ jednak tango zawiera niezwykle silny komponent społeczny, jego uprawianie to rzecz nie tylko o robieniu czegoś, ale także o byciu osobą konkretnego rodzaju.

 Pewien mój uczeń niedawno powiedział do mnie: “znakomitą rzeczą w tangu jest to, że służy jako metafora dla innych rzeczy w życiu. Kiedy odkrywam, że mogę być lepszy w tangu, daje mi to świadomość, że mogę być lepszy także w innych rzeczach, że jeżeli mogę poprawić mój taniec, to mogę też poprawić moje relacje, pracę, życie”. Tango, to  właśnie to: niewielkie życie wewnątrz twojego większego życia. Niewielkie życie, w którym uczysz się, że masz znacznie większe możliwości, niż myślałeś. Uczysz się dawać sobie przyzwolenie na własną satysfakcję. Zdecydowanie tango pozwala stać się osobą znacznie bardziej wolną. Ktoś, kto nauczył się podążać za swoją radością, niełatwo podda się presji zrobienia czegoś wbrew własnemu sercu. Osoba taka nie będzie ślepo podążała za oczekiwaniami innych. Jest to zresztą przyczyna, dla której taniec i inne radosne, dające przyjemność rodzaje aktywności, są okładane takimi restrykcjami lub takiej ścisłej kontroli w wielu religiach fundamentalistycznych i dyktaturach. Radosna i szczęśliwa osoba jest z definicji osobą wolną.

 Czy tango jest jedynym rodzajem aktywności, który pozwala ci się w ten sposób rozwijać? Oczywiście nie. Ale tango jest w pewnym sensie bardzo “kompletnym” rodzajem aktywności, który pozwala ci rozwijać nie tylko to co robisz, ale także twoje relacje ze sobą samym i z innymi ludźmi. Dla mnie osobiście dawanie w życiu priorytetu temu, co kochasz jest jedną z fundamentalnych oznak dojrzałości. Miłość jaką obdarzasz coś lub kogoś, nie pochodzi ze świata zewnętrznego; pochodzi z wnętrza twojej duszy, a twoja dusza zawsze ma dobry powód, aby coś kochać. Im bliżej jesteś własnej duszy, tym bardziej jesteś sobą: unikalną istotą z unikalnymi preferencjami i unikalnymi celami. W ostatecznym rozrachunku nie jest ważne, co kochasz i jak ważne wydaje się to być w szerszej skali. Ważniejsze, jak wyrażasz tę miłość, a także w jakim stopniu pozwalasz sobie na bycie zdrowym i szczęśliwym. Jest to też twoja jedyna prawdziwa odpowiedzialność przed twoim życiem: zawsze być w kontakcie z tym, kim naprawdę jesteś, co w sposób najprostszy oznacza podążanie za tym, co kochasz, cenisz i co sprawia ci radość, w sprawach wielkich i małych. Tango jest po prostu jedną z dróg zbliżenia się do samego siebie. Jedną z wielu, ale bardzo efektywną.




Autor oryginału: Veronica Toumanova

Źródło: Facebook

Tłum. Lechosław Hojnacki, hojnacki.net

Więcej tekstów tej samej autorki (tamże linki do wszystkich tłumaczeń moich i nie moich): www.verotango.com/p/essays.html 

Od tłumacza

Angielski oryginał zawiera często używane rzeczowniki "leader" (prowadzący/a oraz "follower" (podążający/a), które, podobnie jak czasowniki [np. "walked" (spacerował/a)], odnoszą się do obu płci. Nie jest możliwe zachowanie w tłumaczeniu polskim podobnej uniwersalności bez kompletnego zaciemnienia treści wersjami, subwersjami z różnymi końcówkami rodzajowymi etc. Dlatego w tym i innych tłumaczeniach stosuję zależnie od kontekstu albo formy rodzajowe "najczęściej spotykane w praktyce" (np. "prowadzący" a nie "prowadzący/prowadząca" oraz "podążająca" a nie "podążający/podążająca"), albo też formy rodzaju męskiego (np. "jesteś właśnie tam, gdzie chciałeś" etc.). W wielu przypadkach opisywane sytuacje i zjawiska odnoszą się jednakowoż zarówno do kobiet, jak i do mężczyzn. Bardzo proszę Czytelnika o zrozumienie dla priorytetu czytelności i przejrzystości tekstu nad drobiazgowością oraz o podstawienie sobie za każdym razem obu form rodzajowych. Gdyby jakiś konkretny kontekst miał się odnosić tylko do jednej płci, użyję sformułowań "kobieta" lub "mężczyzna". I jeszcze jeden wyjątek: Autorka jest kobietą, więc oczywiście tam, gdzie pisze o sobie, używam formy rodzaju żeńskiego (np. "uzyskałam pełnię twojej uwagi").